sobota, 3 października 2015

POCZĄTKI CHRZEŚCIJAŃSTWA - UJĘCIE SYNTETYCZNE


Czy zauważyliście, że na każde, zadane jakiemukolwiek księdzu, pytanie dotyczące budzących wątpliwości kwestii otrzymujecie odpowiedź, ale nigdy nie jest to odpowiedź satysfakcjonująca? Jest tak, gdyż odpowiedzi na podstawowe pytania i wątpliwości dotyczące chrześcijaństwa stanowią największe tajemnice Kościoła. Wśród nich największą, najgłębiej skrywaną i najmocniej bronioną jest fakt, że ktoś taki jak Jezus nigdy nie istniał. Nie było zatem żadnej matki Jezusa, żaden bóg nie musiał się trudzić, aby doprowadzić do jego poczęcia. Nigdy też nie miało miejsca choćby jedno z tych "zdarzeń", o których opowiadają pętający się w sutannach po świecie głosiciele "prawdy". Zapytacie zatem skąd się to wszystko wzięło, jakim cudem powstała religia, która pretenduje do roli jedynej najprawdziwszej? Tego wszystkiego dowiecie się z tego tekstu. Przy okazji zwróćcie uwagę na jedną prawidłowość: aby udowodnić jedno kłamstwo Kościół musiał stworzyć tysiące, dziesiątki, setki tysięcy rzekomych "dowodów", a kościelni pisarze musieli napisać tysiące książek wydanych w milionach egzemplarzy. Do obalenia tego kłamstwa wystarczy to jedno, niewielkie syntetyczne opracowanie. Opowiada ono o tym jak i kiedy powstało chrześcijaństwo. Opowiada o największym oszustwie ery nowożytnej - oszustwie, z którego wygodnie i dostatnio na koszt wyznawców żyją setki tysięcy darmozjadów w sutannach.

Zgodnie z oficjalną chrześcijańską narracją początki tej religii datuje się na okres zawarty w pierwszej połowie I wieku naszej ery, a głównym bohaterem wszystkich zdarzeń, w następstwie których religia ta powstała, miał być niejaki Jezus z Nazaretu. Pomijając kwestię istnienia lub nieistnienia Jezusa pojawia się zasadniczy problem: z jakiego on był Nazaretu? Taka miejscowość, ani większa, ani mniejsza, ani całkiem malutka, zarówno w "czasach" owego Jezusa, jak też w okresie poprzedzającem jego rzekomą działalność, ani też później nie istniała. Nie było Nazaretu ani w Judei, ani też w bliższej czy dalszej okolicy. Teraz Nazaret jest, ale jest to miasto, w którym pierwsze osadnictwo pojawiło się w kilka wieków po śmierci rzekomego Jezusa, a zostało wzniesione wyłącznie w celu potwierdzenia zamieszczonych w ewangeliach historyjek. Usłużni wobec Kościoła pseudoarcheolodzy mimo to znajdują "artefakty" mające potwierdzać istnienie osady Nazaret, choć jest to niemożliwe choćby z tej przyczyny, że w tym miejscu znajdował się... cmentarz żydowski, a Żydzi nigdy nie osiedlali się tam, gdzie grzebali swoich zmarłych. Od tej zasady nie ma żadnego odstępstwa, a im bardziej chrześcijanie upierają się przy swoich racjach, tym bardziej wydają się groteskowi w swoim uporczywym pozostawaniu w sferze kłamstw i zmyśleń. Skąd jednak wzięła się owa nazwa Nazaret? Najbardziej prawdopodobnym jest, że wywodzi ona swoje źródło od nazwy sekty jaka działała w judaizmie - nazarejczyków. Prawdopodobnie autor (lub autorzy o ile było ich więcej) ewangelii, w których owa nazwa jest podana słyszał o nazarejczykach i uznał, że wywodzi się ona od nazwy jakiejś miejscowości. Takie rozumowanie było oczywistym błędem, ale w czasie, gdy ewangelie były spisywane nikt tego nie umiał skorygować i tak już pozostało, że nie tylko Jezusa wymyślono, ale też nazwę miasta, w którym rzekomo się wychowywał.
A właśnie... jak to było w owym Jezusem - istniał naprawdę, czy nie? Odpowiedź brzmi jasno: nie istniał. Ale zanim tę kwestię omówię, muszę dodać kilka informacji, które pozwolą Czytelnikowi zrozumieć mechanizmy, które doprowadziły do zaistnienia nowej religii. Wszak zawsze jest coś na początku, tak było i tym razem. Wszystko o czym piszę zdarzylo się z woli jednego człowieka - cesarza rzymskiego o imieniu Konstantyn. To on, w latach 312-325, doprowadził do powstania kultu Jezusa. Dzisiaj nie wiemy, czy sam wszystko wymyślił, czy może wymyślili to wykonawcy jego woli, ale faktem jest, że to on ostatecznie postanowił, że kult Jezusa zastąpi kult boga Słońca Mitry, a przy okazji, choć kilkadziesiat lat później, wszystkie inne, istniejące w Cesarstwie kulty, w tym także  judaizm. Należy zaznaczyć, że Konstantyn jako cesarz był zwierzchnikiem wszystkich wierzeń i w związku z tym posiadał uprawnienia do podejmowania takich decyzji, tym bardziej, że sam był uznawany za boga.
Co jednak legło u podstaw owej decyzji Konstantyna? Co spowodowało, że w ogóle podjął się wysiłku grzebania w religijnej materii? Nie ma w tej mierze żadnych źródeł, a zatem można tylko przypuszczać, że miał on na względzie realizację własnych, dokładnie sprecyzowanych celów politycznych. Wśród nich na pierwszy plan wybija się chęć zwalczania judaizmu i wszystkiego co żydowskie, gdyż dostępne źródła historyczne wyraźnie wskazują, że Konstantyn był zaciekłym antysemitą. Poza tym cesarzem kierowała także potrzeba posiadania sprawnego i skutecznego narzędzia inwigilacji poddanych, ale nie wszystkich - nie interesowała go ani biedota, ani niewolnicy, gdyż miał na uwadze głównie oficerów armii, a także bogatych obywateli Cesarstwa. Źródła kościelne podają, że zamysłem Konstantyna była reforma chrześcijaństwa. Nic z tych rzeczy, gdyż żadne chrześcijaństwo wcześniej nie istniało. Powiem więcej: nie istniało chrześcijaństwo także bezpośrednio po roku 325, a to co wtedy powstało było tylko i wyłącznie kultem Jezusa utworzonym na bazie kultu Mitry.
Jak wyżej wspomniałem Konstantyn przede wszystkim chciał uzyskać uzasadnienie do eksterminacji Żydów, a poza tym potrzebował narzędzia do inwigilacji swoich poddanych. I na takich fundamentach zbudowano diabelski plan, do którego wykorzystano wspomniany wyżej kult boga Słońca o imieniu Mitra. W owym kulcie imię Mitra zastąpiono imieniem Jezus, w biografii bóstwa wprowadzono zmiany lokujące go w Judei, wprowadzono też kilka innych kosmetycznych zmian, aby uprawdopodobnić opowieść o Jezusie-Żydzie, a wszystko inne (łącznie z cudami) żywcem przepisano z dotychczasowych opowieści o Mitrze. Należy dodać, że kult Mitry, to tylko jedno z wielu powtórzeń kultu Horusa, który przed pięcioma tysiącami lat wymyślili starożytni Egipcjanie. Pamiętać trzeba także, że pierwsza wersja "nauk" o Jezusie różniła się od obecnej, bo następcy dawnych kapłanów Mitry ochoczo zaczęli ją udoskonalać, a ich wysiłek skierowany był głównie w takim kierunku, aby w niepamięć usunąć wszystko, co mogłoby wiązać kult Jezusa, znany dzisiaj jako chrześcijaństwo, z jego prawdziwym twórcą czyli cesarzem Konstantynem oraz korzeniami sięgającymi kultu Mitry. Ale, choć pracowali nad tym siedemnaście wieków, ich wysiłek poszedł na marne - mleko się rozlało i wiedza o prawdziwych początkach chrześcijaństwa właśnie idzie w świat. W co zatem wierzą chrześcijanie? Wygląda na to, że oddają pokłony Horusowi liczącemu sobie dziś ponad 50 wieków. A co się dzieje z chrześcijaństwem? Ano, dzieje się - zgodnie z wolą Konstantyna nadal pozostaje najbardziej żydożerczą religią świata.