Od milionów lat, od czasu gdy Ziemia rozpoczęła wędrówkę wokół swej macierzystej gwiazdy, jest taki jeden czas w roku – czas wyjątkowy, w którym wszystkie zjawiska przyrodnicze zamykają się kończąc rok stary i odradzają dając początek nowemu. W tym czasie dzień staje się najkrótszym w roku, aby po przesileniu zacząć się wydłużać codziennie po kilka minut. Na półkuli północnej proces ten ma miejsce w dniu 22 grudnia i zwany jest przesileniem zimowym (w odróżnieniu od wiosennego, w którym wszystko przebiega odwrotnie – noc ulega maksymalnemu skróceniu, aby ponownie zacząć się wydłużać). Nie ma w tym zjawisku niczego mistycznego, jest ono dokładnie zrozumiałe i wytłumaczalne, ale jest jeden warunek: w pełni może je pojąć tylko ten, kto posiada wiedzę na temat jego istoty! I właśnie posiadanie tej wiedzy jest kluczem do władzy nad umysłami tych, którzy takiej wiedzy nie mają.
Nie wiemy w jaki sposób ludzkość weszła w posiadanie owej wiedzy. Są tacy,
którzy twierdzą, że została nam przekazana przez przybyszów z Kosmosu, ale nie
brakuje też takich, którzy uważają, że zawdzięczać ją trzeba ludzkiemu
intelektowi. Jakkolwiek się to odbyło nie ulega wątpliwości, że przed kilkudziesięciu
wiekami jej nieliczni posiadacze szybko zrozumieli jej cudowną moc przemieniania
trudów codziennego życia w nieustający stan leniwej rozkoszy. W konsekwencji narodził
się stan kapłański. Być może pierwszymi kapłanami zostali naukowcy badający
zjawiska zachodzące w przyrodzie, a może tylko ci, którzy z woli kosmitów stali się depozytariuszami przekazanej im wiedzy. W
każdym razie kapłani przyozdobili wiedzę w fatałaszki mistycyzmu oraz celebry i
tak powstała religia. Jeszcze tylko, dla wywołania większego wrażenia,
wymyślono boga, czyli bat na niewiernych i w taki oto prosty sposób ludzkość uzyskała komplet narzędzi do
sterowania prostym, niewykształconym ludem. Ten mechanizm obowiązuje do dzisiaj,
bo żaden z obecnie działających kościołów niczym nie różni się od tego, który -
przed tysiącami lat - był pierwszym i liczył kilku, może kilkunastu wyznawców
oraz jednego lub dwóch darmozjadów, których wyznawcy mieli obowiązek utrzymywać.
Nie zmieniło się także podejście kościoła do nauki, której zdobycze od wieków uznaje
za zagrażające jego bytowi, ale przede wszystkim dobrobytowi darmozjadów,
którzy dostatnio i wygodnie żyją korzystając z hojności wciąż przez siebie
ogłupianych wyznawców.
Jednym
ze sposobów owego ogłupiania jest coroczne opowiadanie ckliwej bajeczki o rzekomych
narodzinach boskiego synka. Początkowo zadaniem bajeczki było przekazywanie
kolejnym pokoleniom wiedzy o zjawiskach astronomicznych i przyrodniczych - wówczas za sprawcę wszystkich zdarzeń uznawano Słońce. Najstarsza znana bajeczka
pochodzi ze Starożytnego Egiptu, gdzie funkcjonowała przed pięcioma tysiącami
lat i opowiadała o cudownych narodzinach, życiu, męczeńskiej śmierci i
zmartwychwstaniu słonecznego bóstwa o imieniu Horus. Kopie tej bajki znane są
także w kulcie Mitry (mitraizm), zaś obecnie w chrześcijaństwie, a Jezus to
wierna kopia Horusa i wspomnianego Mitry! Chrześcijańscy oszuści bardzo chcą byśmy
wierzyli w ich bajdy o rzekomo przypadkowym zbiegu okoliczności w olbrzymim podobieństwie
biografii tych bóstw. W coraz większym jednak stopniu ludzie przestają wierzyć
oszustom, których jedynym celem jest wyciąganie od wiernych pieniędzy, gdyż
rozsądek oparty na logice wyraźnie świadczy, że rzekome bóstwa to zwykłe kłamstwa,
zmyślenia i zapożyczenia z wcześniejszych wierzeń niewykształconych, durnych ludzi.
Co
zatem będziemy robili 25 grudnia? Będziemy świętowali! Ale nie narodziny kogoś,
kto nigdy nie istniał. Świętować będziemy fakt, że Słońce codziennie coraz dłużej świeci, że coraz mocniej ogrzewa Ziemię, że
coraz bliżej do wiosny i lata… I nie będzie w tym święcie żadnego
oszukańczego mistycyzmu, nikt nikogo nie będzie straszył opowieściami o jakiejś
wyimaginowanej winie i karze, nikt i nikomu nie będzie opowiadał bzdur o konieczności korzenia się nie wiadomo przed
kim. Życie jest piękne, a ponieważ jest jednocześnie krótkie przeżywajmy każdy
jego dzień jak największe święto, a dzień 25 grudnia niech będzie dniem
szczególnym - Świętem Radości. Radosnych Świąt!
Dla usatysfakcjonowania zwolenników naukowego, precyzyjnego odwzorowania otaczającej nas rzeczywistosci dodam, że obecnie Święto Radosci powinniśmy obchodzić 22 grudnia. Data 25 grudnia wynika wyłącznie z tradycji, gdyż przesilenie zimowe przypadało na ten dzień na początku ery nowożytnej. Nasza zgoda na 25 grudnia nie jest jednak akceptacją chrześcijańskich kłamstw i zmyśleń. Gdy ostatecznie zaniknie zwyczaj świętowania rzekomych narodzin - wymyślonego przez cesarza Konstantyna - Jezusa, możliwe będzie świętowanie w atronomicznym dniu przesilenia.
Dla usatysfakcjonowania zwolenników naukowego, precyzyjnego odwzorowania otaczającej nas rzeczywistosci dodam, że obecnie Święto Radosci powinniśmy obchodzić 22 grudnia. Data 25 grudnia wynika wyłącznie z tradycji, gdyż przesilenie zimowe przypadało na ten dzień na początku ery nowożytnej. Nasza zgoda na 25 grudnia nie jest jednak akceptacją chrześcijańskich kłamstw i zmyśleń. Gdy ostatecznie zaniknie zwyczaj świętowania rzekomych narodzin - wymyślonego przez cesarza Konstantyna - Jezusa, możliwe będzie świętowanie w atronomicznym dniu przesilenia.